Ania dołączyła do nas wszystkich po chyba 20
minutach, za co od razu jej się oberwało. Jak się okazało, nasza nauczycielka
była całkiem wyluzowana, aczkolwiek dobrze było jej nie wyprowadzać z
równowagi. Nie wymagała też za dużo od nas, ale jak zaznaczała o dobrą ocenę
musiałyśmy się nieźle starać. Do końca lekcji pozostało jeszcze parę godzin,
które niestety minęły inaczej, niż mogłabym się tego spodziewać po pierwszym
dniu szkoły. Nie powiem, miałam nadzieję na jeszcze chociażby małą cząstkę
flirtu z Ideałem, co przejęła Ania. Ta dziewczyna zdecydowanie zaczynała
działać mi na nerwy. W klasie mamy chyba 10 chłopaków, ale po co wybrać innego
skoro można taki sobie Ideał? Na każdej przerwie widziałam jak ona do niego
podchodzi, niemalże go zamęczając swoją obecnością. Kiedy on chciał podejść do
mnie, ba, szedł już w moim kierunku szybko odciągała go gdzieś na bok i
zagadywała. To wydawało się, nawet do zrozumienia w jej sytuacji. Żałosne
zrobiło wtedy, gdy Rafał rozmawiał sobie naprzeciwko ściany, przy której byłam,
z Marcinem, spoglądając co jakiś czas na mnie. Ona wbijała się jakby była jakąś
gwiazdą między nich i starała się odwracać jego uwagę ode mnie, co nie
specjalnie jej się udawało. Chciało mi się śmiać, kiedy Rafał, lekko już
wkurzony, wrzasnął na nią, żeby doczepiła się jakiegoś innego chłopaka, nie
jego na cały korytarz. Słyszałam jak reszta dziewczyn, stojących niedaleko mnie
zaczęły się z niej śmiać. Przez chwilę miałam ochotę do nich dołączyć, ale
stwierdziłam, że to mogłoby zezłościć jeszcze bardziej Rafała. Odeszła szybko
od niego, pokazując teatralnie jak bardzo się obraziła. Ideał wyglądał jakby
miał zaraz się załamać nad głupotą tej dziewczyny. Spojrzał przez chwilę na
mnie, a w jego oczach dostrzegłam... przeprosiny? Nie wiem, czy dobrze to
zinterpretowałam, ale postanowiłam szybko do niego podejść, ponieważ, co było
troszkę dziwne, ale martwiłam się o niego.
- Wszystko w porządku? – zapytałam nieśmiało.
- Jeśli nikt nam teraz nie przeszkodzi w rozmowie, to będzie wszystko w
porządku - to zdanie z dodatkiem spojrzenia typu „dobrze że przyszłaś”
tworzy bardzo udany, flirciarski związek.
- Idziemy się gdzieś przejść czy tu zostajemy?
- Wolałbym pójść, jak tylko pomyślę o tym, że możemy się ponownie natknąć
na tą wariatkę to niedobrze mi się robi.
- To nie myśl – posłał przelotny uśmiech. – To może do jadalni? – zaproponowałam
przypominając sobie, że w tej szkole jest takie dosyć zaciszne miejsce, ze
stolikami, gdzie można spokojnie porozmawiać.
Szliśmy krótko, ale w ciszy. Nie
byłam w stanie określić czy to była krępująca cisza czy taka, która akurat nasz
kontakt zacieśniała. Usiedliśmy na ławce w rogu dużej sali. Doszłam do wniosku,
że to tu muszą odbywać się dyskoteki, o których głośno w tym liceum. Dzieliło
nas jakieś dziesięć centymetrów. Rafał swoje ręce trzymał jakby zaciśnięte przy
krawędzi siedzenia. Wydawało mi się, że robi to bezpodstawnie z nerwów.
Położyłam swoją dłoń na jego, co okazało się bardzo trafnym ruchem. Mogło się
wydawać, że on to przewidział, ponieważ dosłownie sekundę albo nawet krócej
splótł swoje palce z moimi.
Jejku! Bardzo dziękuję za komentarz zostawiony u mnie i za nominacje.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie piszesz. Zostanę na dłużej ;)
Dziękuję :)
Usuń` chyba 10 chłopaków` - powinno być `dziesięciu chłopaków` :P
OdpowiedzUsuń`niemalże go zamęczając ` - źle ułożone - `niemalże zamęczając go` łatwiej wchodzi :D
A poza tym super, zaczęłam cieszyć się jak głupia, gdy złapali się z ręce XDD