- Coś się stało? – zapytałam.
- Powiedz mi, kim był ten całkiem
atrakcyjny chłopak? – odpowiedziała mi pytaniem uśmiechając się do tego
znacząco.
- To tylko nowy kolega z klasy –
wyjaśniłam lekko zakłopotana. Mama spojrzała się na mnie wzrokiem, który mówi,
że i tak zauważyła, że to moje zauroczenie. Nie chcąc dalej drążyć tematu
wróciła do poprzednich zajęć.
Resztę dnia spędziłam zwyczajnie.
Odrobiłam lekcje, zadzwoniłam do Kaśki i opowiedziałam jej o spotkaniu w parku.
Tak jak poprzednim razem, wszystko przeżyłam na nowo i uświadomiłam sobie przy
okazji parę rzeczy. Jak na przykład fakt, że znam Rafała dopiero od dwóch dni,
a wiem on nim tak wiele. Z żadnym chłopakiem nie udało mi się nigdy nie
nawiązać tak szybko takiej znajomości. Nie wspominając już o jakimkolwiek Ideale. Było to dla mnie niezwykłe. Zdawałam sobie sprawę z tego, że cholernie
się tym przejmuję, ale to tylko oznacza, że będę się bardziej starała, bo
konkurencja nie śpi.
Słyszałam kiedyś o historii
opowiadającej o jednej licjance, która prowadziła masakryczną wojnę z medium.
Polało się sporo krwi obu, lecz moja przodkini przegrała. Pamiętam, że
wspominane było, iż to on sama zaczęła tą wojnę, wszystko odbywało się podług
starych zasad. Jedna na jedną. Osobiście uważam, że gdyby nie oszustwo medium
to Katarina przeżyłaby, a następnie byłaby szczęśliwa. Ta legenda przechodzi z
pokolenia na pokolenie. Od wieków. Wtedy wszystkie nawzajem zaczęłyśmy czuć do
siebie wstręt i obrzydzenie.
Wracając do mojej sytuacji...
Cóż, być może nie bałam się Anki, ale nigdy nie można być pewnym tego, jak
postąpi Ideał. W swojej naturze mają także nieprzewidywalność i zmienność.
Z drugiej strony obiło mi się o
uszy również parę opowieści mówiących o tych szczęśliwych zakończeniach. Kiedy
medium postanawia być uczciwe i w miarę moralne. Odchodzi ze spuszczoną głową i
zazwyczaj szuka sobie miłości tylko wśród zwykłych ludzi.
Często słyszy się o tak zwanych
zawodach miłosnych, kiedy to licjanki usiłują za wszelką cenę, wzbudzić jakieś
ciepłe uczucia do siebie u Ideałów, lecz oni je w zupełności odtrącają.
Wszystko byłoby tu na porządku dziennym, bo w końcu chyba wszystkim się to
przydarza. Niestety, niektóre z nas wierzą, że pierwszy spotkany będzie tym
właściwym, co się nie zawsze zdarza. Wtedy załamują się i popełniają
samobójstwa. Jednak, to też nie jest
łatwe. Nasze ciała są przystosowane do różnych cierpień i prób. Potrafimy
przeżyć upadek z dziesiątego piętra, wyjść cało z pożaru, przetrwać do paru
godzin bez tlenu. Są to pewnego rodzaju zabezpieczenia przed depresją, która
dosięga co poniektóre. Posiadamy także grubą skórę chroniącą nas przed
samookaleczaniem.
Rozmyślałam o tym leżąc w łóżku.
To nie był dobry pomysł, jeśli chciałam się wyspać na kolejny dzień.
hej :) fajny blog :)
OdpowiedzUsuńzapraszam również do mnie :)
http://nietykalnydziennik.blogspot.com/